28.03.2012

CANDY na blogu BARTASDE

Ogłaszam wszem wobec BARTASOWE CANDY!

Jak wiecie z poprzedniej notatki emigrowałem do Holandii na jakiś czas. Aby wkupić się w łaski szczęścia postanowiłem coś dać od siebie. Bo skoro kiedyś królowie mogli dostać rozgrzeszenie płacąc odpowiednią kwotę Kościołowi, to ja mogę coś podarować komuś i tym samym wkupię się w łaski szczęścia i być może zapewnię sobie dobrobyt i powodzenie na obczyźnie ;-)

Co prawda chciałem ogłosić Candy przy magicznej liczbie 100 obserwujących, ale sumując to z Facebookiem to tyle wychodzi. Poza tym przemówił do mnie powód wkupienia się w łaski matki odpowiedzialnej za szczęście ;-)

Do wylosowania będzie autorska "AAAMAZING BAG made 100% by Bartek"!


Zapisy do losowania trwają do 27 kwietnia 2012. Samo losowanie odbędzie się w terminie do 3 dni po zakończeniu zapisów. Zapisywać mogą się osoby z całej Europy. Wysyłka nagrody będzie po 4 maja 2012 z Polski i do tego czasu trzeba podesłać na mojego meila adres do wysyłki. Kolejność zgłoszeń nie ma znaczenia, bo będzie ręczne losowanie. Aby przystąpić do losowania trzeba spełnić pewne warunki, które poniżej:


  • Jeśli jeszcze nie lubisz mojego bloga, to zrób to czym prędzej, bo to pierwszy wymóg. Dla nie blogujących polub bloga na facebooku.
  • Umieść na swoim blogu w bocznym pasku lub innym miejscu przeznaczonym na candy powyższe zdjęcie z opisem wg. własnego uznania oraz aktywnym linkiem do mojego bloga. Dla nie blogujących wymóg jest taki: udostępnij ten wpis na swojej tablicy na facebooku.
  • Zostaw komentarz z chęcią wzięcia udziału w losowaniu jako zalogowany użytkownik lub z odesłaniem do Twojego bloga. Dla tych bez bloga proszę o pozostawienie komentarza z e-mailem oraz podpisem (imię konieczne i choćby pierwsza litera nazwiska).
  • Ściskaj za mnie kciuki.
  • Ściskaj kciuki za powodzenie w losowaniu.


To tyle z zasad. Enjoy!

A teraz o samej nagrodzie.

Jak torba wygląda każdy widzi. Ten model jest mniejszy niż poprzedni. Wzór mój, więc proszę o uszanowanie tego :)

Tak wygląda przewieszona przez ramię. Przy okazji dziękuję za wszystkie komentarze dotyczące sukienki. Ogromnie się cieszę, że tak dobrze została przyjęta! :)

A tutaj widać podszewkę, kieszonka na zamek. Na wyposażeniu jest jeszcze wszyta smycz z karabińczykiem i sakiewką, czerwone, dziergane serce made by moja mama, kieszonki bez zamka i uchwyt na butelkę. Burda nie jest w zestawie, pokazuje mniej więcej głębokość torby.

Oczywiście logo AAAMAZING BAG też jest :)


 I ostatni rzut oka na torebkę. Burda tylko dla pokazania wielkości torby, NIE JEST W ZESTAWIE.

To tyle. Jeśli chętnych będzie dużo to może się pojawi jakiś dodatkowy bonus. Ale zobaczymy jak z zainteresowaniem i jak z moim czasem.

25.03.2012

Letnia sukienka

Co Wam powiem, to wam powiem, ale od maszyny ostatnio nie wstaję. W poniedziałek emigruję do Holandii, o tym będzie osobny post. I w związku z tym wyjazdem mam sporo szycia. Pomijam fakt, że spodni do skracania i wszywania zamków do pościeli jest sporo. Na dodatek zobowiązałem się uszyć sukienkę dla dziewczyny mojego brata. Agnieszka sama wybrała model sukienki. Burda 4/2008, model 118 i ma *** kropki i musiałem z Burdy przekopiować aż 12 elementów :)

Szyłem z materiałów jakie miałem na stanie, nie były one specjalnie kupowane do sukienki. Jest to bawełna z jakiej się szyje koszule. Do tego dwa zamki, zwykły i kryty. Na przodzie kieszenie i z nimi miałem największy problem, w zasadzie z wszyciem worków. Ale poradziłem sobie. Jestem mega zadowolony z efektu. Agnieszka też zadowolona. Oto sesja. 

Przypominam o klikaniu na zdjęcie, aby powiększyć. 






Przepraszam za krótki opis, ale mam jeszcze mnóstwo szycia i nawet nie zacząłem się pakować do wyjazdu.


20.03.2012

Torba dla Basi

Tym razem torba uszyta na zamówienie. Ale nie jest zamówienie dla zarobku. Koleżanka Basia widząc poprzednią torbę żółwiową zechciała mieć podobną. Zgodziłem się, ale pod warunkiem, że nieco pozmieniam. Dostałem tylko instrukcję co do materiału i wielkości. A zatem torba prezentuje się tak:


Jak widać torba jest większa i nico inaczej uszyta. Zmieniłem kilka rzeczy. Zrezygnowałem z watoliny na spodzie na rzecz grubej flizeliny. Spód, boki i rączki są dżinsowe. Jak widać rączki są przyszyte w nieco inny sposób. Mam nadzieję, że się sprawdzi, bo wygląda ciekawie. Choć jak teraz patrzę, to wiem, co bym zmienił.

 Również podszewkę wszyłem w inny sposób. Jest ona na stałe połączona z torbą, nie można jej wywlec na zewnątrz i wytrzepać. Trzeba całą torbę przewrócić na lewą stronę, aby się pozbyć okruchów. Ale za to wygląda lepiej taka na stałe. Żółto-miodowa kieszonka z zamkiem i smycz z KARABIŃCZYKIEM (zapamiętałem) też jest wszyta.

 Po złożeniu prezentuje się tak:

Tym razem szyłem całkiem inaczej, szwy są kryte (jak w dżinsach) i prezentuje się całkiem dobrze. Choć w niektórych miejscach mogłaby lepiej wyglądać. Basia ma za zadanie testować torbę, podzielić się opiniami jak się sprawuje w użytkowaniu. Mam nadzieję, że uwag nie będzie za dużo, choć kilku się spodziewam.  Jak zobaczycie w okolicach Warszawy lub Legionowa taką torbę, to właśnie będzie TA torba :)

Teraz uciekam, bo do soboty muszę się uporać z kilkoma rzeczami, które czekają od dawna i już zaczyna powoli czasu brakować.

17.03.2012

Torebka dziękczynna

Pewnego dnia odwiedziłem koleżankę. Znamy się jeszcze ze szkoły podstawowej. Odwiedziłem ją nieprzypadkowo, bo przypomniałem sobie, że powinna mieć jakieś stare Burdy, które mogły by mi się przydać. Po umówieniu się poszedłem do niej. To co wynalazłem w jej zbiorach można zobaczyć na ostatnim zdjęciu (nie chciałem wstawiać go jako pierwszego, bo wtedy główna miniaturka będzie nie na temat, ci co prowadzą bloga zrozumieją).

Oczywiście dostałem też kilka tkanin, które mogę spożytkować na dowolne cele. Nie chcą jednak tylko brać, postanowiłem coś od siebie dać. Z rozmowy między nami wyszło, że Dorota (bo tak ma na imię koleżanka, TUTAJ jej blog) chciałaby sobie uszyć (bo ona szycie i wszelkie rękodzieło ma we krwi) dużą torbę o obłym kształcie, koniecznie na ramię. Jako, że od jakiegoś czasu po głowie chodził mi pomysł na torbę postanowiłem go wcielić w życie. Wziąłem ekierkę, linijkę i krzywik i na papierze wyrysowałem torbę. Pomysł jest mój, choć pewnie podobnych toreb jest setki i pewnie kiedyś coś mi się takiego w oczy rzuciło i pod którąś klepką zostało. Ale wyrysowując ten model nie miałem żadnej konkretnej rzeczy przed oczami moimi niebieskimi (w taki oto niemądry sposób zdradzam swoje cechy anatomiczne). Potem szycie... bla, bla, bla. I voila mamy torebkę.

Torba na ramieniu znanej Wam modelki. Modelka moja nieco mniejsza od darobiorczyni. Serducho szydełkowane i wypchane przez mamę :)

 A tak od tyłu (torebka i mama). Muszę rodzicielce pokazać to zdjęcie, bo zgrabna kobieta jest :) Na pewno się ucieszy.

Ściągnąłem nie ten obrazek ze ściany i potem się męczyłem z jego przywieszeniem, bo ramka ma kijową zawieszkę. Ale za to torba jest na jednolitym tle :)

Na ramiona wszyłem poduszeczki, na pewno się będzie wygodnie nosiło :)

A tu reklama. Przy okazji chciałbym pozdrowić Panie ze Starostwa Powiatowego w Poznaniu, którym podobają się moje uszytki. Dorota jest mistrzynią marketingu szeptanego ;)

Gorszej jakości zdjęcia jeszcze nie zrobiłem. Ale spieszyłem się trochę, bo obiad czekał i pogoda na spacer wołała. Dodam, że to szare po lewej to woreczek na rzep i jest on odczepiany od smyczy. Do smyczy można klucze przyczepić, bo jest zamontowany (uciekło mi słowo) haczyk? (takie coś ze sprężynką, do pasków od torebek jest przyczepiany... no nie mogę sobie przypomnieć). Skleroza normalnie! I w środku jest jeszcze krzyw wszyta kieszeń - nie wiem jak to zrobiłem, ale nie chciało mi się pruć, uznajmy, że miała być pod kątem, aby wygodniej było ;) Jeszcze dodam, że w środku jest wszyty szeroki pasek materiału i ma on za zadanie trzymanie butelki z wodą w pionie. Spód tradycyjnie usztywniany watoliną, niezdarne pikowanie moje tam jest, ale nie ma się czym chwalić, więc milczę już na temat torebki. 

A oto magazyny, które sobie wybrałem! Białe kruki normalnie! 
7 Burd - koniec lat 80-tych, początek lat 90-tych
1 Burda niemiecka
1 Burda Duże jest piękne
2 Pramo niemieckie
1 Pramo polskie
2 Diana Moden
1 Elegantka
1 Zena móda (czeskie chyba)
1 rosyjska, za nic w świecie nie odgadnę co tam napisane, bo ja ni gawiarit pa ruski, czy coś w ten deseń.

Na koniec dodam jeszcze, że cieszę się zarówno z materiałów jak i magazynów! Sporo w modzie wraca, nie tylko wzory ubrań, ale i kolory! Mam nadzieję, że torba będzie się dobrze sprawować. Wiadomo prototypy mają jakieś błędy, ale za to są unikatowe! Kiedyś ta torba będzie warta grubą kasę ;-) buhahaha...

I jeszcze jedno zostałem podwójnie wyróżniony
Dziękuję Katarzynie i Yeshce (tak się odmienia Yeshka?). Więcej moich blogowych osiągnięć w zakładce Chwalipięta na górze.

Zasady ponoć takie, że trzeba umieścić rzecz z której jest się najbardziej dumnym. Nie będę umieszczał zdjęcia, bo ta rzecz to post poniżej. Letnia sukienka dla mamy z wiskozy. Jestem z niej dumy z wielu powodów. Po pierwsze ciężka do okiełznania wiskoza, po drugie sporo tam moich przeróbek, bez pomocy książek, tylko i wyłącznie moja intuicja i mamy sugestie. I po trzecie i chyba najważniejsze dla mnie, mama jest dumna z tej sukienki, chwali się wszystkim dookoła i chyba się przekonała, że to moje szycie ma sens. I z tego jestem najbardziej dumny, że najbliżsi zaczynają mnie dopingować.

Nie chcę nominować, bo z tego co się zorientowałem, to już mnóstwo blogów ma takie nominacje. Ale prosiłbym, abyście zwrócili uwagę na blog Ani, która ma ogromną wiedzę na temat krawiectwa i chętnie się tą wiedzą dzieli. Wirtualnie znam Anię z forum e-krawiectwo i zawsze, nawet po raz milionowy, odpowiada na pytania i już kilka razy uniknąłem karygodnych błędów szyciowych.

Teraz to już na prawdę KONIEC wpisu. 


15.03.2012

Letnia sukienka

Oto pierwsza, uszyta przeze mnie sukienka. Lekko nie było, bo to wiskoza (kto szył, ten wie). Nie dość, że się siepie niemiłosiernie, to się nie słucha wcale. Masakra. Podły materiał do pracy, ale mama jest nim zachwycona, co jestem w stanie zrozumieć, bo miły w dotyku.

Kupiłem go na przecenie w Poznaniu, 6 zł za metr.

Szukałem wykroju w Burdzie, ale nic sensownego nie znalazłem. To poszedłem na papavero.com i tam znalazłem wydawałoby się prostą sukienkę. Tam rekomendują raczej grubsze materiały, ale ja niepokorny jestem i użyłem wiskozy (o ja głupi). Oczywiście spieprzyłem górę przodu i musiałem kombinować. Nie wiedziałem (no bo skąd), że wiskoza będzie żyła własnym życiem i żadne szpilki ani fastryga i tym bardziej moje palce nie są w stanie jej okiełznać. Góra mi się krzywo zszywała, wzór krzywo wychodził i się z lekka zaczynałem wkurzać. Na szczęście miałem więcej materiału, odciąłem nieszczęsną górę i wykroiłem jeszcze raz. Ale ułożyłem wykrój tak na materiale, aby wyszedł dekolt woda. I wyszedł! Na szczęście materiał lejący i nie musiałem ciąć ze skosu :) Doszyłem gdzie trzeba i wszystko pasuje idealnie.

Pod biustem zrobiłem zakładki i z tyłu sukienki też. Wszystko modelowałem na mamie, zaznaczyłem sobie klipsami i wyszło świetnie. Z tyłu, na zakładkach, są szlufki, do tego pasek. I to wszystko.

I jeszcze wszyłem trójkąty (godety?) od pachy do końca rękawka, bo ponoć był mały dyskomfort jak się mama ruszała. A tak jest więcej miejsca i o wiele wygodniej :)

Wszystko podwinięte i obszyte ściegiem krytym, więc na prawej stronie nie widać stębnówki.

Jestem zadowolony z końcowego efektu. Uważam, że moja wersja papaverowej sukienki jest ciekawsza :)

Modelka tym razem się nie buntowała. Z przyjemnością pozowała, ale rajstopy, ze względu na porę roku i takie tam, musiały być :) Sukienka na żywo prezentuje się lepiej, materiał się leje i ładnie płynie jak jest w ruchu :)

Tradycyjnie przypominam o kliknięciu na zdjęcie, aby powiększyć.

Poza pierwsza bez twarzy, bo jest kategoryczny zakaz ;-)

Jak się kto przypatrzy to dostrzeże zaszewki (kontrfałdy?), szlufki i pasek ;-)

A tu już nieostry widok na lejący dekolt. Pierwszy raz robiłem i aż się sobie dziwię, że wyszedł.

11.03.2012

Robótki i filmy

Ostatnio moje szycie ogranicza się do poprawek odzieży (skracanie, zwężanie, itp.), więc nie ma się czym wybitnie chwalić. Uszyłem dwa żółte fartuszki kuchenne. Ale nie o tym ma być post.

Często w postach wspominam o mamie. Dziś pierwsza część będzie poświęcona jej pracy. Jak już pisałem w różnych miejscach, mama wzięła się za szydełkowanie. Póki co szydełkuje zabawki i ozdoby wielkanocne. Dziergała też osłonki na wieszaki na ubrania, ale większość porozdawała. Poza tym podobają się jej jaja karczochy to kupiliśmy co potrzeba i popełniliśmy kilka takich jaj.

Jeśli chcecie większe zdjęcie to na nie kliknijcie :)

Jaja karczochy robiliśmy wg tego wzoru

Żółwik Grzesiu został zrobiony wg wzoru znalezionego na blogu stwory.blogspot.com, cała instrukcja tutaj. Mój ci on. I też takie nawiązanie do żółwiowej torby.

Serce wg wzoru na youtube. Są zrobione dwa i wypełnione watoliną i wisi nad moim biurkiem.

 Wzór na kurę też z internetu, ale teraz nie potrafię go znaleźć. Kurki mama porozdawała, bo się społeczeństwu podobają :)

Jestem dumny, że mama takie cudowności robi. Czas przy takiej pracy jakoś szybciej i przyjemniej mija. Poza tym integrują nas te robótki. Bo brat i brata dziewczyna też jej kibicują.

---

Jak już piszę notkę, to załatwię jeszcze jedną sprawę. Zostałem poproszony przez Wilktorię z bloga wilkoweulotnechwile.blogspot.com o udział w zabawie dotyczącej filmów, które pozostawiły we mnie jakiś ślad - wzruszyły, zachwyciły, przeraziły, itp.

Cieszy mnie nominacja do kolejnej zabawy, dlatego podzielę się kilkoma tytułami, które lubię. 

W zasadzie filmów nie oglądam, trwają za długo i jakoś nie potrafię się skupić. Rzadko chodzę do kina, rzadko oglądam jakiś film w telewizji, na komputerze jeszcze rzadziej. Oto lista filmów, do których chętnie wracam z różnych powodów. Albo ze względu na muzykę, na ogólny przekaz, rozrywkę...

Butelki zwrotne - prosta, pięknie opowiedziana historia
Amelia - za Paryż, za muzykę, za wszystko
8 kobiet - czego chcieć więcej? Doskonała rozrywka
Diabeł ubiera się u Prady - Marylka w świetnej roli. No i trochę mody ;-)
Dziewczyny do wzięcia - najcudowniejsza komedia wszech czasów!
Jasminum - lubię takie spokojne filmy

To tyle. Jak widać nie przepadam za s-f, efektami specjalnymi. Kino 3D, dźwięk jakiś hiper przestrzenny mnie nie zachwyca. Czasami idę do kina w swojej mieścinie, bez tych wszystkich technologii, bez wygodnych foteli i też jest przyjemnie.

Nominować nikogo nie nominuję, bo ostatnio w blogosferze była zabawa o serialach, więc trochę bliźniacze. Jak ktoś ma ochotę się podzielić ulubionymi filmami to proszę bardzo, czujcie się przeze mnie nominowani.

8.03.2012

Za zdrowie Pań!

Wszystkim moim Czytelniczkom
z okazji Dnia Kobiet
składam życzenia
zdrowia, uśmiechu i mnóstwa inspiracji!

Bartek

Dołączam laurkę muzyczną z niezwykle przystojnym panem Edwardem, bo podejrzewam, że kwiaty już dostałyście :)

6.03.2012

Żółwiowa torba na zakupy

Ten projekt chodził mi po głowie już jakiś czas. Od razu się przyznam, że jest to kopia siatki jaką w domu mamy, ale nieskromnie napiszę, że urodą to nawet do pięt mojej nie dorasta. No i różni się paroma nieistotnymi szczegółami. Miałem uszyć ją w weekend, ale tak mnie wciągnęła książka "Służące", że musiałem ją skończyć. Za to dziś, późnym popołudniem usiadłem do maszyny i uszyłem siatkę w żółwie. Wiem, że sowy są na topie, ale chciałem trochę iść pod prąd. No dobra, nie miałem materiału w sowy.

Materiał na tę torbę dostałem jakieś 3 lata temu. Jest to chyba bawełna z nadrukiem takim jak widać na zdjęciach. Wtedy nawet nie myślałem o maszynie do szycia, bo wspomniana w pierwszym poście klapka była zamknięta na cztery spusty. Materiał przywędrował do mnie aż z Hawajów (tak każe odmieniać Słownik SJP.pl). Przywiózł mi go znajomy, wraz z niesamowitym malunkiem żółwia na papierze czerpanym. Przyznam się, że materiał leżał bez pomysłu. Nawet kolory niespecjalnie do mnie przemawiały. Ale dziś jak postanowiłem uszyć tę torbę, jak otworzyłem szafkę i przejrzałem co tam mam w zanadrzu, jak zobaczyłem ten wzór to już wiedziałem jak będzie torba wyglądać!

Wszystkie zewnętrzne części i pasek są podklejone flizeliną, na spodzie jest watolina (mam wrażenie, że ją pcham wszędzie ostatnio). Podszewka jest luźna, w razie okruchów można ją wybabałuszyć na zewnątrz i wytrzepać. W środku jest też kieszeń z zamkiem na portfel, klucze i takie tam. Można ją też złożyć, ale to będzie widać na zdjęciach.

I jeszcze jedno, wymiary. Szerokość 31cm, głębokość 19cm, wysokość 35cm.


Pierwszy rzut oka na siatkę z półprofilu (niemalże jak w dowodzie osobistym)

Poniższe zdjęcie prezentuje zwis w warunkach laboratoryjnych i ma on na celu zaprezentowanie wyglądu torby kiedy będzie niesiona w ręce lub na ramieniu.

Tak wygląda wnętrze torby. Jakby doprawić oczy to byłby Ciasteczkowy Potwór. (to po lewej to nie nitki tylko antena od radia)

 A tak wygląda "siatka.zip" czyli złożona i zapięta na napę. (napa to taki guzik zatrzaskowy - tłumaczę, bo nigdy nie wiadomo kto jeszcze czyta bloga) Rozmiar 15x19cm więc do damskiej torebki się zmieści.

A tu już widzimy torbę jak rozepniemy guzik.

Tadam! A tak wygląda torba jak leży na podłodze :)

Nie byłbym sobą gdybym jej nie obszył swoimi metkami. W środku moja ulubiona metka, aaamazing bag, a na zewnątrz, dla narodu, a co niech patrzy i podziwia, metka z adresem bloga :)

I na koniec jeszcze napiszę, że jeśli szyje materiał, który się polubiło i który się bardzo słucha to sama słodycz normalnie! Tak to ja mogę szyć :)

1.03.2012

Wpis powrotny i zabawa

No i wróciłem z wyjazdu. Torba sprawdziła się bardzo dobrze. Żałuję, że nie zdążyłem uszyć zaplanowanego uchwytu z watoliną, coby ramię i ręka nie bolały od ciężarów. Ale wykrojone już mam, więc tylko jak uruchomię maszynę to doszyję ten szczegół. Wypruję wewnętrzną metkę i naszyję ją na nowo, tym razem równo, bez pośpiechu. Torba sama w sobie jest wygodna, baaardzo pojemna, powiedziałbym nawet, że trochę za bardzo. Po mieści się tam dużo i potem z lekka ciężko jest. Muszę uszyć mniejszą wersję :)

W Berlinie wpadłem na chwilę do KaDeWe, ale nie było działu z tkaninami to poszedłem do Karstadt i tam był całkiem miły dział. Ceny również. Kupiłem zieloną bawełnę na spodnie :-) Już się ich doczekać nie mogę. Jak do tej pory to najdroższa tkanina jaką kupiłem... Ale co tam, odmówiłem sobie czegoś innego.

A teraz czas na zabawę, w którą wplątała mnie Bezdomna Wioletta z Szafy, z taką oto nominacją: "BartasDe - za niesamowity początek przygody z szyciem, taki początek, że szczęki spadają". Miło mi się zrobiło, nawet się z lekka zaczerwieniłem na licach moich nieogolonych, co niech będzie wyrazem podziękowania ;-) Z góry zaznaczam, że wypełnię część poniższych zasad.


Zasady zabawy:                            
  1.Umieszczenie u siebie linka do bloga osoby, od której otrzymaliśmy nominację
  2.Wklejenie loga na swoim blogu.
  3.Napisanie 7 cnót, grzechów lub faktów o sobie.
  4.Nominowanie 10 osób.

Pozycje 1 i 2 wypełnione teraz czas na uzewnętrznienie się (choć samo google i tak więcej wie o mnie niż ja sam).

  • Kto mnie choć trochę zna to wie, że nienawidzę rozmawiać przez telefon. Nidy tego nie lubiłem, choć pracowałem jakiś czas w call center i mi jakoś szło. Poza tym każdy znajomy wie, że zadzwonić do mnie i rozmawiać o przysłowiowej "dupie Maryny" nie ma sensu, bo równie dobrze mógłby gadać do "dupy wołowej" i tak się nie dam naciągnąć na dłuższe wypowiedzi. Ograniczam się do niezbędnego minimum grzeczności i konkretności. (dotyczy również skype)
  • Z powyższym łączy się kolejny fakt o mnie. Nie jestem zbyt rozmowny. Bardziej odważny i wyszczekany jestem kiedy piszę. W rzeczywistości mówię niewiele, ograniczam się do słuchania. Najczęściej co pomyślę to moje, bo ludzie różnie reagują na szczere opinie wygłaszane w rzeczywistości. No chyba, że kogoś znam. Poza tym wydaje mi się, że jestem mało konfliktowy i nie obrażam się aż tak łatwo. A jak już się obrażę to na wieki i nie ma zlituj ;-)
  • Bywam pedantyczny. Bywam, bo zdarzają mi się niechlubne chwile chaosu. Jak szyję, to po każdym szyciu sprzątam, łącznie z wycieraniem kurzu, zbieraniem nitki, układam materiały i takie tam. Nawet w zmywarce każde naczynie musi być na swoim (to znaczy moim) miejscu.
  • Uwielbiam książki. Przeważnie czytam kilka na raz. Jedna jest na "przed snem" inna do pociągu a jeszcze inna popołudnie do herbaty.
  • Lubię wyzwania, choć się ich bardzo boję. Ale zazwyczaj wychodzi z tego coś dobrego, więc się ich podejmuję.
  • Uważam się za szczęściarza. Sam nie wiem dlaczego (no bo przecież nie dostałem dotacji na kurs kroju i szycia), ale chyba dlatego, że pozytywnie staram się patrzeć na to co mnie otacza. Nie stresuję się rzeczami, na które nie mam realnego i bezpośredniego wpływu (np. polityka, że pada śnieg, deszcz, świeci słonce).
  • I ostatnie... sam nie wiem co jeszcze napisać. Kiedyś nagrywałem podcasty. Posłuchać mojego głosu można TUTAJ, choć ta strona jest wieki nieaktualizowana. 
I ostatniego punktu nie wypełnię, bo stwierdzam, że nie chcę nikogo obarczać odpowiedzialnością uzewnętrzniania się i sprawiać, że ktoś będzie musiał się tłumaczyć, dlaczego nie weźmie udziału w zabawie. :-) I teraz usłyszałem takie małe "ufff..." z ust niektórych czytających. Choć nie, zmieniam zdanie. Nominuję Marcina z bloga The Prelude of Sparroow, bo to jedyny facet, który mnie czyta i jest powiązany ze szyciem :-) 
Mam nadzieję, że mój udział jest ważny, choć wypełniłem w części postanowienia regulaminowe i że z tego powodu nie zostałem wpisany na czarną listę blogerów, którzy nie dotrzymują zasad zabaw ;-)

Tymczasem uciekam. W piątek siadam do maszyny, coby post nieszyciowy wisiał za długo jako pierwszy ;-)

I mam na koniec jeszcze jedno pytanie, bo nie wiem. Czy nie uważacie, że to przesada, że odpowiadam każdemu z osobna na komentarz? Bardzo mnie cieszą wszystkie komentarze, nawet te które zwracają moją uwagę na błędy i nie chciałbym, aby ktoś poczuł się urażony czy pominięty, dlatego odpisuję na niemal wszystko. Choć z drugiej strony, jak podziękuję zbiorczo to mam więcej czasu na bieganie po innych blogach i komentowanie Waszych wpisów.